wtorek, 1 kwietnia 2014

Lublin w płynie


Chciałem przeprosić wszystkich czytelników za niefortunny wpis o wycieczce do Lublina. Kwestia wiszącej nade mną odsiadki znacznie skomplikowała mi życie. Muszę być teraz czujny i ciągle zmieniać kryjówki. Oczywiście próbowałem uciec. Niestety, w moim miasteczku przystanek PKSu jest przy samej komendzie i od kiedy jestem poszukiwany, posterunkowy Witczak częściej niż zwykle wygląda przez okno komisariatu upewniając się, że nie próbuje prysnąć. Ostatnio gdy w drodze na bazarek mijałem komisariat, policjant wołał coś do mnie przez okno grożąc palcem. Udawałem, że go nie słyszę i szybko rozpłynąłem się pośród straganów. Od tego czasu przemieszczam się już tylko bocznymi drogami, co nie jest wyjątkowo trudne, bo w mieście jest tylko jedna główna ulica. Często też zmieniam wygląd. Wczoraj na przykład wykąpałem się i ogoliłem, a kurtkę przezornie wywinąłem na lewą stronę. Jestem uziemiony, zaszczuty, a na plecach czuję wciąż oddech gończych psów…
Zapewniam Was jednak, że nie trzeba jechać do Lublina by poczuć jego smak i nie mówię tutaj o jakichś tandetnych cebularzach. Wystarczy przyjrzeć się niezliczonej ilości małych, zgrabnych buteleczek leżących za przystankami, czy w krzakach w parku. Ukrytych w tylnych rzędach w kościołach po niedzielnej mszy, leżących w biurowych śmietnikach i schowkach służbowych samochodów. Przedstawiam Wam Wódkę Lubelską. Przyjaciółkę oszczędnych, pocieszycielkę znudzonych, kolorową towarzyszkę podróżnych. Słodką i lekką niczym lubelskie lato. Dostępną w niezliczonej ilości smaków, od dobrej na oddech mięty, poprzez tradycyjnie polską wiśniówkę, po bogate w witaminę C cytrynówkę i grejpfrut. Mała butelka o pojemności 100 ml daje się łatwo ukryć w szkolnym piórniku, w paczce wysyłanej osobom na oddziale odwykowym lub w skarpetce podczas wchodzenia do drogiego klubu w modnej dzielnicy. Dla tych którzy odnaleźli już swój ulubiony owoc, dostępna jest również półlitrowa butelka strzelista niczym Wieża Trynitarska. Smak tego 34 procentowego przysmaku jest intensywny, ale wprawne gardło kipera wyczuje w nim domieszkę sztucznych barwników. Cena jest przystępna i zachęca do skosztowania każdego z szerokiej gamy kolorów. Ostrzegam Was jednak przed zdradliwym działaniem tego pysznego trunku. Uważajcie by próbując kolejnych Lubelskich, nie przegapić autobusu na który czekacie.
Owocowa Wódka Lubelska to hit, który zawojował Polskę. Zdrój smaków wytrysnął z grodu Czechowicza wlewając trochę koloru w ponurą, polską rzeczywistość. Podstawowe zalety Lubelskiej wódki gatunkowej to: niska cena, brak konieczności kupowania popity i szeroki wachlarz smaków. Gorąco zachęcam do spróbowania tych Skittles’ów dla dorosłych, bo jestem pewien, że każde z Was znajdzie coś dla siebie.
Mamy początek miesiąca, więc za otrzymaną rentę postaram się kupić jakąś lepszą gorzałkę i wypróbować ją w najbliższym czasie. W komentarzach na fejsie wpisujcie jakie trunki powinienem przetestować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz