Chciałem przeprosić wszystkich czytelników za niefortunny
wpis o wycieczce do Lublina. Kwestia wiszącej nade mną odsiadki znacznie
skomplikowała mi życie. Muszę być teraz czujny i ciągle zmieniać kryjówki.
Oczywiście próbowałem uciec. Niestety, w moim miasteczku przystanek PKSu jest
przy samej komendzie i od kiedy jestem poszukiwany, posterunkowy Witczak
częściej niż zwykle wygląda przez okno komisariatu upewniając się, że nie
próbuje prysnąć. Ostatnio gdy w drodze na bazarek mijałem komisariat, policjant
wołał coś do mnie przez okno grożąc palcem. Udawałem, że go nie słyszę i szybko
rozpłynąłem się pośród straganów. Od tego czasu przemieszczam się już tylko bocznymi
drogami, co nie jest wyjątkowo trudne, bo w mieście jest tylko jedna główna
ulica. Często też zmieniam wygląd. Wczoraj na przykład wykąpałem się i
ogoliłem, a kurtkę przezornie wywinąłem na lewą stronę. Jestem uziemiony,
zaszczuty, a na plecach czuję wciąż oddech gończych psów…
Zapewniam Was jednak, że nie
trzeba jechać do Lublina by poczuć jego smak i nie mówię tutaj o jakichś
tandetnych cebularzach. Wystarczy przyjrzeć się niezliczonej ilości małych,
zgrabnych buteleczek leżących za przystankami, czy w krzakach w parku. Ukrytych
w tylnych rzędach w kościołach po niedzielnej mszy, leżących w biurowych
śmietnikach i schowkach służbowych samochodów. Przedstawiam Wam Wódkę Lubelską.
Przyjaciółkę oszczędnych, pocieszycielkę znudzonych, kolorową towarzyszkę podróżnych.
Słodką i lekką niczym lubelskie lato. Dostępną w niezliczonej ilości smaków, od
dobrej na oddech mięty, poprzez tradycyjnie polską wiśniówkę, po bogate w
witaminę C cytrynówkę i grejpfrut. Mała butelka o pojemności 100 ml daje się łatwo
ukryć w szkolnym piórniku, w paczce wysyłanej osobom na oddziale odwykowym lub
w skarpetce podczas wchodzenia do drogiego klubu w modnej dzielnicy. Dla tych
którzy odnaleźli już swój ulubiony owoc, dostępna jest również półlitrowa butelka
strzelista niczym Wieża Trynitarska. Smak tego 34 procentowego przysmaku jest
intensywny, ale wprawne gardło kipera wyczuje w nim domieszkę sztucznych
barwników. Cena jest przystępna i zachęca do skosztowania każdego z szerokiej
gamy kolorów. Ostrzegam Was jednak przed zdradliwym działaniem tego pysznego
trunku. Uważajcie by próbując kolejnych Lubelskich, nie przegapić autobusu na
który czekacie.
Owocowa Wódka Lubelska to hit,
który zawojował Polskę. Zdrój smaków wytrysnął z grodu Czechowicza wlewając
trochę koloru w ponurą, polską rzeczywistość. Podstawowe zalety Lubelskiej
wódki gatunkowej to: niska cena, brak konieczności kupowania popity i szeroki wachlarz
smaków. Gorąco zachęcam do spróbowania tych Skittles’ów dla dorosłych, bo
jestem pewien, że każde z Was znajdzie coś dla siebie.
Mamy początek miesiąca, więc za otrzymaną
rentę postaram się kupić jakąś lepszą gorzałkę i wypróbować ją w najbliższym
czasie. W komentarzach na fejsie wpisujcie jakie trunki powinienem
przetestować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz